Zastanawiam się, jak ta książka znalazła się na moim
czytniku. Naładowałam go niedawno, włączyłam, a tam proszę państwa takie oto
cudo. Mam nadzieję, że kiedyś mnie olśni, gdzie je kupiłam, skąd ściągnęłam –
NIE WIEM.
Nazwisko autorki wielokrotnie obiło mi się o uszy, nie
odważyłam się jednak sięgnąć po żadną z jej powieści wiedziona tym, że na pewno
jej powieści nie są dla mnie. Skoro jednak znalazła się na moim Kundelku
poczułam, że to znak od niebios i muszę ją przeczytać.
Coraz mniej olśnień to historia trzech kobiet, których życia los splątał jakimś dziwnym trafem. Ela
jest niewidoma, a Lena jest jej „towarzyszką”, a Maria na samym początku
całkiem obcą kobietą, o której tak naprawdę mało co wiemy. Wraz z biegiem
historii, wraz z powolnym otwieraniem się na ludzi Ewy, zmianą podejścia do
życia Leny dowiadujemy się, o co tu tak naprawdę chodzi. Każda z bohaterek stoi bowiem na życiowym
zakręcie, żadna z nich nie wie, co ma dalej ze sobą zrobić, żadna jednak nie
chce się poddać. Dlatego podejmują walki, każdego dnia, te mniejsze i większe,
i właśnie o tym opowiada Ałbena Grabowska w swojej książce.
Niestety jestem prawie pewna, że gdybym miała tę książkę
kupić, zapewne bym tego nie zrobiła bo opis zupełnie mnie odrzuca. Nie lubię
takich książek. Ale Coraz mniej
olśnień jest po prostu dobra. Czyta się ją szybko, zżywa z bohaterkami,
kibicuje się im i ma się nadzieję, że się ułoży. Bo tego życzy się
przyjaciołom, bliskim sobie osobom. Chce się dla nich dobrze. I to właśnie
robiłam, „przerzucając” kolejne strony. Kibicowałam Eli w tym, by w końcu
odnalazła radość życia, Lenie, by w końcu wybiła się z tego impasu złych
wydarzeń i Marii, która chyba trochę się w tym wszystkim pogubiła. Zaskakująca
końcówka, którą przeczuwałam przez kilka ostatnich stron tylko dopełniła
uczucia miłego zaskoczenia, i tak będę tę książkę pamiętać.
Jeśli nie znacie jeszcze tej autorki, to najwyższa pora by
to zmienić ;)



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz