Kiedy zaczęłam robić listę seriali, które chciałabym w
czwartych obejrzajkach opisać, trochę się przeraziłam. Przejrzałam Netflixa,
HBO i trochę się tego uzbierało. Na swoje usprawiedliwienie chciałam
powiedzieć, napisać znaczy się, że zima była parszywa, ciemna i nic mi się nie
chciało. Poza tym nie moją winą jest jakby to, że tyle seriali powstaje a ja
przecież tylko lubię być na bieżąco 😉
EVERYTHING SUCKS
Lata 90-te, małe miasteczko o wibrującej nazwie Boring (yup,
ponoć rzeczywiście taka miejscowość w Stanach istnieje) i uczniowie, którzy
rozpoczynają nową szkołę. Serial opowiada o dzieciach stających się
nastolatkami, o trudach dorastania, o tym, że szukanie prawdziwego „ja” nie
jest wcale takie łatwe i przyjemne, aż w końcu o tym, że każdy z nas to przeżył
i przeszedł, stąd możemy poczuć z bohaterami jakąś więź. W sensie, nie martwcie
się, ten okres szybko przechodzi… a później w zasadzie jest tylko gorzej 😉 Bardzo przyjemny serial z super muzyką,
która oj przenosi nas do tego „lepszego” świata kiedy wszystko było łatwiejsze,
przynajmniej w teorii.
STRANGER THINGS
To z kolei serial o którym słyszeli już chyba wszyscy, a ja
usiadłam do niego wtedy, kiedy już wszyscy uspokoili się po drugim sezonie.
Jestem dopiero w połowie pierwszego więc znów nie mogę powiedzieć, czy na 100%
mi się podoba, ale z drugiej strony – ja nie jestem fanką science fiction, więc
to, że dobrnęłam do połowy sezonu już coś znaczy 😉
Jak tylko odgarnę się z tym, co oglądam na bieżąco albo na co się rzuciłam jak
na głodzie, dokończę.
THE BRIDGE / MOST NAD
SUNDEM / BROEN
Największy problem, jaki mam z tym serialem to taki, że
występuje on pod wieloma nazwami i tak naprawdę miałam trudność odgadnąć, kiedy
ktoś mówi o nim, albo nie. Skrótowo: kiedy na moście łączącym Szwecję z Danią, równo na granicy obydwu państw
policja odnajduje ciało, Duński inspektor Martin Rohde i Szwedzka inspektor
Saga Norén muszą wspólnie odnaleźć zabójcę. Ogólnie rzecz biorąc to opis
zaledwie pierwszego sezonu, a jak wiadomo, jest ich cztery, więc jeśli
przebrniecie przez początek – wpadniecie jak śliwka w kompot. Odcinki są trochę
męczące, bo trwają po półtorej godziny (hej, Sherlock), ale bohaterowie – moja
ulubiona Saga, która ma zespół Aspergera i jest tym wszystkim, co uwielbiam w
bohaterach kryminałów, oraz Martin, który jest taki trochę ciapowaty, ale
jednak do pewnego momentu kochany, no nie można przestać oglądać. Also,
uwielbiam jak sobie gadają w tym języku, odkąd pykam sobie na duolingo
norweski. Piękne widoki też są, taka mroczność której w kryminalnych serialach
się wymaga i jakaś zupełnie niewymuszona ciekawość się kryje za każdym rogiem.
To znaczy, jeśli lubicie się bawić w kryminologów czy detektywów, to nawet nie
próbujcie, bo tu są takie intrygi, że głowa mała. Oglądajcie!!

THE AFFAIR
Również gdzieś po drodze, zapewne w trakcie błądzenia po
Netflixie, wpadłam na The Affair i
przypomniałam sobie, że gdzieś, u kogoś o tym czytałam i ten ktoś to polecał.
Nie pamiętam kim był ten ktoś, wiem jednak, że czuję się trochę rozczarowana.
Serial opowiada historię, o ironio, romansu. Tyle, że dzięki zamysłowi,
oglądamy budzącą się między dwójką osób relacją z dwóch perspektyw. Jego,
przykładnego męża i ojca oraz jej, kelnerki, która jakoś tam się przypadkowo w
życiu tej rodziny pojawia i sieje jakby nie patrzeć, niemałe spustoszenie.
Obejrzałam zaledwie kilka odcinków i poczułam, że to nie moja bajka. Może
kiedyś wrócę, bo nie powiem, nie spotkałam się jeszcze z takim sposobem
przedstawienia głównej tematyki serialu. Tylko cos mi nie grało w bohaterach.
Mówię – dam sobie czas i zrobię drugie podejście 😉
GRACE&FRANKIE
Człowiek sobie czasem myśli, że ma przerąbane. Że to i tamto
nie wyszło, tam się nie udało, a to jest jakaś chodząca beznadzieja. Oj, co wy
wiecie. Wyobraźcie sobie, że po czterdziestu latach małżeństwa rzuca was mąż
(to jeszcze nic) i mówi, że wraz z przyjacielem rodziny są gejami i w zasadzie
są ze sobą od dwudziestu lat ale jakoś dotąd nie mieli się okazji przyznać. Oto
jest ten moment w którym poczuli się dość odważnie… i radźcie sobie, kobietki,
same. Obie panie, siedemdziesięcioletnie, jakoś próbują sobie z tym wszystkim
jakoś dać radę i robią to doprawdy w uroczy sposób. Grace, ta co chodzi w
koszulach, która jest stonowana i w ogóle oraz Frankie, buddystka, trochę
dziecko kwiat, i one są od siebie tak różne, że zamknąć je w jednym domu (co
prawda uroczym bo leżącym nad samym morzem) to jest zabójstwo i samobójstwo i
najgorsze zło świata. A tu wychodzi, że one się dogadują na swój własny sposób
i ja chciałam powiedzieć, że jestem na drugim sezonie i jestem totalnie
zakochana.

LAST WEEK TONIGHT
Z programami publicystycznymi sprawa jest taka, że ich nie
lubię. Nie interesuje mnie za bardzo to, co dzieje się w polityce, skoro wiem
że nie mam na nią wpływu (nie czarujmy się, chodzenie do wyborów co cztery lata
jak widać mało pomaga). Ktoś polecił na
Instagramie, myślę: spróbuję. Zaczęłam oglądać w trakcie wyborów prezydenckich
w Ameryce i znów, przepadłam. Johny Oliver jest tak genialny w tym, co robi, co
mówi i przede wszystkim – JAK to robi, że nawet jeśli mnie nie interesowała
zbytnio tematyka (choć wybory amerykańskie przeżywałam i wciąż jestem ich
wynikami zażenowana), to oglądałam z wywalonym językiem. Jak widać, da się
żartować na poziomie, sprawiać, że ludzie to oglądają chętnie, że czasem się
zaśmieją i no… Nie wiem, czy lubicie, jeśli tak, dajcie mu szansę. Nie
pożałujecie! (Plus wielki dla Johny’ego za umiejętne posługiwanie się ironią.)
MY NEXT GUEST NEEDS NO INTRODUCTION WITH DAVID LETTERMAN
Tego pana nie znałam do momentu, gdy – znów – Netflix nie
podsunął mi pierwszego odcinka tego programu, gdzie „gwiazdą”, bądź po prostu
gościem był Barack Obama. To było w zasadzie jego pierwszy wywiad po tym, jak
skończył kadencję prezydenta Stanów Zjednoczonych. I on, i ten uroczy pan z
brodą zauroczyli mnie na tyle, że wcisnęłam play. David Letterman od 1993 do
2015 roku prowadził w CBS Late Show with
David Letterman, wcześniej w NBC Late
Night with David Letterman. W 2015 roku został zwolniony. Dwa lata później
– u nas, trzy, wraca. Proszę państwa, co to za powrót! Wielka sala pełna ludzi,
a na scenie dwa krzesła. Dla niego i dla jego gościa, w wypadku każdego odcinka
– innego. Barack Obama poszedł na pierwszy strzał. I wiecie co, wciąż jestem
pod wrażeniem tego, jaka to była fajna rozmowa. Nie tylko o polityce, ale też o
rodzinie, trudzie bycia głową państwa, o wychowywaniu córek, o polityce też
było ale w taki przystępny i niezobowiązujący sposób. Liczne opowiadane przez
bohaterów anegdotki (w drugim odcinku był George Clooney i WOW), żarty
sytuacyjne czy po prostu – luźna rozmowa między dwójką normalnych ludzi. Netflix nam tą przyjemność jednak dawkuje i
„rzuca” jeden odcinek na miesiąc. W zasadzie: jeśli chcecie być na bieżąco, 9
dzień każdego miesiąca. Lećcie nadrabiać.
Lista, którą wcześniej napisałam, zawierała więcej pozycji,
stwierdziłam jednak, że nie będę wypowiadała się na temat pozycji, których
jeszcze nie widziałam. Poza tym, trzeba zostawić sobie coś na kolejne Obejrzajki 😉
Znaleźliście tu coś dla siebie? A może chcecie się podzielić
jakimiś perełkami, które bardzo powinnam obejrzeć? Wiecie, jestem w trakcie
pisania pracy, chętnie będę oglądała rzeczy, wszystkie rzeczy, byleby nie
musieć pisać 😉
* Zdjęcia pochodzą z
imdb.com
** Wszystkie wymienione przeze mnie seriale dostępne są na Netflixie.