Szczygła się czyta dla samej przyjemności wchłaniania tak
mądrych treści. Jakby zupełnie nie jest dla mnie ważne to, o czym pisze, a to,
jak pisze. Czysta przyjemność i radość czytania.
„Nie ma” to taki gest w stronę osób i rzeczy, których już w
naszym życiu nie ma. Bądź jak nierzadko się okazuje – nigdy nie było. Nie jest
to opowieść, nie jest to wielka i długa historia konkretnych bohaterów. Raczej
rozmowy, wysunięte z rozmów wnioski oraz przemyślenia związane z danymi
osobami, rozmówcami, wydarzeniami. Wpływającymi mniej lub bardziej na
teraźniejsze życie.
Miałam ochotę zaznaczyć sobie całą książkę, jednocześnie
zastanawiając się, czy może to wszystko tak ładnie wygląda i brzmi teraz i
tylko w tym momencie, a kiedy do tego wrócę – będzie zupełnie inaczej. Tego nie
jestem pewna, wiem natomiast, że jest to lektura warta przeczytania. Choćby dla
samej przyjemności.
Kiedy milczę, mam wrażenie, że mnie nie ma.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz