Ove Bakkerud wraca do swojego
domku letniskowego po długiej nieobecności. Na szczęście sezon urlopowy dobiegł
końca, więc w zupełnej ciszy i spokoju będzie mógł tu odpocząć, a przy okazji
zrobić może gruntowniejsze porządki, w końcu zima nadchodzi, trzeba się
przygotować. Już wyciąga rękę, już niemal dotyka klamki… a tu okazuje się, że
drzwi są otwarte. Blady strach go ogarnia, ciarki przechodzą po plecach: toż to włamanie! Rozgląda się wokół,
próbuje coś w tej ciszy przenikającej usłyszeć. Szelesty. Kilka domów
splądrowanych. Zawartość szafek powywracana. Zupełny rozgardiasz. Nie
spodziewał się jednak, że w domu należącym do sławnego gwiazdora telewizji,
Thomasa Rønningena znajdzie czyjeś zmasakrowane zwłoki. Takich niespodzianek nie lubi chyba nikt.
„Poza sezonem” to trzecia w
kolejności książka z serii o Williamie Wistigu wydana na polskim rynku. Jednak
w ogólnym rozrachunku jest to siódma część, bowiem w Polsce książki
(przynajmniej z tej serii) wydawane są od końca. Nie wiem, czemu tak jest, ale
łatwo chyba mnie oszukać i wprowadzić w błąd, bo dowiedziałam się o tym dopiero
teraz. A raczej: dopiero teraz na to wpadłam. Ale ciiii.
Kolejne spotkanie z Williamem
Wistigiem mogę uznać za udane. Choć i tym razem nasz podkomisarz nie miał
łatwo. Musiał dociec, kto i dlaczego włamał się do tychże domków (w większości
już opuszczonych), kto zabił tego człowieka, ale przede wszystkim… odkryć, kim
był ten człowiek. W trakcie śledztwa okazuje się, że los lubi płatać figle, że
zaplanowanie czegoś w najmniejszych detalach nie gwarantuje powodzenia, że jak
się wali, to wszystko na raz, że każdy ma jakieś tajemnice i sekrety, które nie
mogą ujrzeć światła dziennego, i przede wszystkim – że jak się chce, to się
może wszystko. Nawet z pozoru niemożliwe.
Pomimo tego przejścia w czasie,
które w tej części staje się widoczne, książka naprawdę mi się spodobała. Nie
chce mi się po raz kolejny pisać o tym, że Jorn Lier Horst jest dobry w tym, co
robi, że doskonale wie, o czym pisze, że nie zanudza nas, tylko rozwikłując
kolejne zagadki wprawia mnie po prostu w osłupienie.
I powiem Wam, że jak przeczytacie
zakończenie, to będziecie mega zaskoczeni. Tak. No chyba, że jesteście ode mnie
mądrzejsi. Bo ja z każdym kryminałem sama podejmuję się rozwiązywania zagadek i
chyba mimo wszystko jestem w tym beznadziejna. Taki tam smuteczek. Śmigajcie
więc do księgarń, gdy książka się pojawi bo naprawdę warto ;)
Książka otrzymana dzięki uprzejmości wydawnictwa Smak Słowa





