O serii w Lipowie tu jeszcze nie pisałam, choć przecież na
początku roku wszystkie – wówczas chyba cztery książki pochłonęłam w ciągu
kilku dni. Myślałam, czy by nie nadrobić tego, ale wydaje mi się to bez sensu.
Kto miał poznać, to miał do tego wiele okazji, kto jeszcze nie – może zachęcę
go opowieścią o tej wyrwanej – dla tych nieczytających – z kontekstu książce i
historii, która… no nie powiem, trochę człowieka rusza.
W Lipowie dochodzi do tragedii. Tym razem ofiarą staje się
pewien bezrobotny i uważany sędzia, w domu którego policjanci odkrywają
makabryczną inscenizację. Sprawca, kimkolwiek on był, z ciała prawnika i
jakiejś chwilowo niezidentyfikowanej
kobiety złożył jedną postać. Myślicie, że już więcej Was nie zdziwi? Otóż kochani,
okazuje się, że jednym z podejrzanych staje się sam Daniel Podgórski. Mogłoby
się zdawać, że w momencie zidentyfikowania drugiego ciała, zarzuty spadną na
kogoś innego, ale nie, to tylko pogarsza sytuację młodego policjanta którego
swojego czasu darzyłam wielką sympatią. Koniec końców książka rozpoczyna się
tak, że z jednej strony wszyscy chcą rozwikłać zagadkę, ale z drugiej myślą
raczej o tym, co stało się z tym wzorowym Danielem.
Jest to kolejna książka, odnośnie której czuję jakieś małe
„ale”. To nie tak, muszę zaznaczyć, że mi się nie podobała, tylko – znowu! –
czegoś mi w niej brakowało. Mam nadzieję że pisząc o niej, wylewając myśli ot
tak, znajdę ten brakujący element.
Już gdzieś od Utopców
zdawało mi się, że Daniel trochę się pogubił. Nagły przyjazd Emilii, kolejne
tajemnice wychodzące wówczas na jaw sprawiły, że życie mu się trochę
pokomplikowało. Szanowałam i lubiłam go jednak za pewnego rodzaju konsekwencję,
którą łatwo było dojrzeć w jego gestach, myślach i zachowaniu. Był dla mnie
bohaterem, z którego w jakiś pokrętny acz niedosłowny sposób można było brać
przykład. Szlachetny, dobry, trochę naiwny. Ciapuś z niego był na początku, to
muszę przyznać, przez kilka kolejnych części miał dobry czas a teraz…
Historia opowiedziana przez panią Kasię Puzyńską trzyma w
napięciu od pierwszej strony do ostatniej (a jest ich duuuużo!). Jeśli czasem
zdarzało mi się przesuwać kartki z powodu męczących opisów, tym razem tak się
nie działo. Cały pomysł z rozczłonkowanymi ciałami, lekarzami, tym wszystkim co
spojone w jedno daje nam niezwykły przekrój społeczeństwa, które jest tak
różnorodne nawet w małej miejscowości jest idealny. Sposób na jego ukazanie
również – przyznać się muszę, że nawet udało mi się nie pogubić w tym chaosie
imion, postaci i wydarzeń, które oczywiście z siebie wynikały, ale nie zawsze
były oczywiste.
Jest mi niezmiernie przykro, że znowu mam jakieś „ale”,
stanowczo za często mi się to ostatnio przydarza. O ile, jak już wyżej
wspomniałam historia jest naprawdę dobrze napisana, dobrze przekazana, jak
rzeczywiście te wydarzenia, sytuacje jedna po drugiej z siebie wynikają, mają
jakąś logiczną spójność, tak – to przynajmniej moje osobiste zdanie – relacje
międzyludzkie tu zupełnie leżą i kwiczą. Akcent położony jest na innych
bohaterów, tych których jeszcze nie znamy. Z kolei ta cała sprawa z Danielem i
tym, że o, nagle okazuje się że nie jest taki dobry i poukładany jak
dotychczas, jak dla mnie była i nadal jest trochę nierzeczywista, jakby
zrobiona na siłę. Daniel bad boy. Relacje
innych też tu leżą, bo nagle okazuje się, że z powodu jednej jedynej decyzji,
którą ktoś tam podjął wszystko się zmieniło, i przyjaciele też się odwrócili.
Cóż to więc za przyjaciele? Ci, co przez pięć części byli w stanie wskoczyć za
sobą w ogień a nagle zupełnie ot tak okazuje się, że jednak niby w to wszystko
nie wierzą, ale też nie zapewnią młodego policjanta o wsparciu.
Łaskun naprawdę mi
się spodobał, pani Kasia zaś niejednokrotnie rozkochała mnie w Lipowie, i tej
całej otoczce towarzyszącej jej książkom. Bohaterów nie da się nie lubić, bo
choć każdy z nich ma coś za uszami, tak naprawdę każda decyzja przez nich
podejmowana jest jakoś uwarunkowana. Nie zmienia to jednak faktu, że patrząc na
poprzednie części w których jakoś wszystko mi ze sobą współgrało, tutaj właśnie
brakuje mi tej rodzinnej atmosfery.
Prawda, przyznaję, życie Daniela się pokomplikowało dosyć mocno, ale czy to od
razu powód by robić z nim takie rzeczy? Co do jednak samego zakończenia muszę
Wam przyznać, że byłam zdumiona. Czytałam ostatnie parę stron chyba kilka razy
po to, by się upewnić czy dobrze zrozumiałam, ale właśnie tak. Jest
zaskoczenie, nawet nie jedno i ja sobie myślę, jak ja wytrzymam do premiery
kolejnej części. Sama nie wiem….
I nie, nie czujcie się
od niej zrażeni, bo ja chcę z kimś na jej temat porozmawiać, musicie ją
przeczytać! J



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz