Dlaczego ja nigdy nie słyszałam o
tej autorce? Dlaczego trafiłam na nią zupełnie przypadkowo, dlaczego zakochałam
się w opisie i stwierdziłam że dam jej szansę? Jak widać nie tylko losem
bohaterów rządził przypadek.
Historia opowiedziana przez panią
Isabel jest wyjątkowa – oto od pierwszych stron przenosimy się do Lark House,
nietypowego domu seniora. Domu pełnego różnych dziwnych bądź mniej staruszków
porzuconych przez rodzinę, albo będących tam z własnej woli. Jedną z takich
osób jest Alma Belasco, dama ze znanej i szanowanej rodziny, która szybko
zaprzyjaźnia się z młodą Iriną Bazili, pracującą tam kobietą, niepozbawioną
burzliwej przeszłości.
Przyznaję bez bicia, że moje
pierwsze myśli, jeśli idzie o Almę, nie były zbyt pozytywne. Po takich
staruszkach, z bogatą historią, po przejściach, dobrze usytuowanych oczekuje
się, albo inaczej – obawia, oschłości, trudności w kontakcie, wywyższania się.
Alma, wciągając nas w swój świat, uchylając przed nami rąbek swojego dawnego
życia przenosi nas do świata, w którym konwenans gonił konwenans, liczyło się
to jak kto widział człowieka, a uczucia odchodziły raczej na ostatni plan.
„Japoński kochanek” wciąga i
zaskakuje jednocześnie. Skrywane głęboko tajemnice wychodzą na światło dzienne,
starsi pokazują młodym, co to znaczy kochać, a młodzi patrzą na starszych z
należytym szacunkiem. Jeśli, tak samo jak ja, nie mieliście dotąd czynienia z
panią Allende, zmieńcie to ;)
Egzemplarz otrzymany dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz