Marzec jest ciekawym miesiącem.
Zdążyłam się już dowiedzieć, że posiadam wewnętrzną jędzę, ba, zdążyłam się z
nią rozprawić, a tu kolejna książka przychodzi mi z pomocą! Tym razem dzięki Magii Olewania powinnam dowiedzieć
się, jak: olewać sprawy na których tak naprawdę mi nie zależy, a które jedynie
zaprzątają mi głowę, ignorować ludzi, których towarzystwo mnie męczy, ale
przede wszystkim jak opanować sztukę mówienia „nie”, bo to na pewno zmieni moje
życie. Ehem.
W sumie całą lekturę streściłabym
zdaniem „jak olewać wszystko i wszystkich tylko po to by w końcu poczuć się
dobrze we własnej skórze”, ale to byłoby zbyt oczywiste. Tak robię, i nie
potrzeba mi do tego żadnych poradników ;)
Autorce książki chodzi jednak o
coś innego. Nie o to, byśmy olewali swoich przyjaciół, swoją rodzinę, pracę czy
zwykłe codzienne sprawy, bo nam się po prostu nie chce. Chodzi raczej o to, by w końcu przestać robić coś, co
jest albo niezgodne z naszymi przekonaniami, co na dłuższą metę nas męczy, nie
uszczęśliwia, aż w końcu zabiera czas, którego – spójrzmy sobie prawdę w oczy –
zbyt wiele nie mamy. A jednak zapełniamy go do granic możliwości,
spotykając się z osobami, w których towarzystwie nie czujemy się zbyt dobrze,
robiąc rzeczy, na które nie mamy ochoty, aż w końcu to życie nam mija na
bylejakości, na narzekaniu że jednak coś tu wszystko jakoś ze sobą nie gra. No
jasne, że nie gra.
Dlatego mam wrażenie, że choć Magia olewania jako taka nie wnosi
niczego nowego, to w jakimś stopniu jest odkrywcza. Czasem bowiem, żeby zdać
sobie sprawę z istnienia jakiegoś problemu, trzeba o nim przeczytać. Uzmysłowić go sobie. A później zacząć sobie z
nim radzić. Oczywiście mówienie „nie” nie jest łatwe, i przez większość czasu
nie będzie, ale jeśli nauczymy się ze sobą rozmawiać, prosto na ławę wyrzucać
swoje problemy, spokojnie o nich dyskutować, jest szansa, że będziemy mieli
więcej czasu dla siebie. Bo nie jest sztuką robić coś, co nie sprawia nam przyjemności
tylko po to, by ktoś inny poczuł się dobrze. Sztuką jest, by przyznać się do
błędu, powiedzieć: nie lubię tego robić, mogę robić z tobą wszystko, tylko nie
to, i nadal z tą osobą spędzać czas. Poza tym tyczy się to nie tylko interakcji
społecznych, ale i niemal każdego aspektu naszego życia, począwszy od rodziny,
przyjaciół, obcych ludzi a nawet i pracy, którą zawsze, ale to zawsze można
zmienić.
I właśnie o tym jest Magia olewania. Uzmysławia problem,
wykłada sprawę na ławę, pokazuje, co można a wręcz wypada w tym podejściu
zmienić, aż w końcu daje rady jak sobie z tym poradzić. Raz czy dwa może nie
zgodziłam się z autorką i pomyślałam, że niektóre sprawy lepiej trzymać dla
siebie, by nie sprawiać przykrości innym, ale to jedynie moje odczucie, którego
nie musicie przecież podzielać ;)
K O N K U R S
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa
MUZA S.A mam przyjemność ogłosić konkurs, w którym do wygrania jest „Magia olewania” Sary Knight. Tak naprawdę, żeby ją
zdobyć, nie trzeba się zbytnio wysilać. Wystarczy, że w komentarzu pod postem napiszesz najbardziej kreatywną wymówkę, jakiej możesz użyć, kiedy zamiast
wychodzić ze znajomymi wolisz zostać w domu (żeby np. poczytać książkę lub
obejrzeć zaległe odcinki ulubionego serialu). Masz czas do 19 marca, godziny 23.59. Wyniki ogłoszę 20 marca. W komentarzu, oprócz odpowiedzi na zadane pytanie, proszę, podaj swój adres e-mail bym mogła się z tobą skontaktować, gdy wygrasz :)
Ready...... steady........ go! :)



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz