Nie rozumiem tej książki.
Zdecydowałam się na jej przeczytanie, bo wydawało mi się, że to jakaś nowość,
że dawno nie czytałam „wywiadów”, że może właśnie przyszedł czas na takie lekkie „coś”.
Chyba się jednak przeliczyłam, bo o
ile sam pan Najsztub jakoś trzyma poziom, odpowiada na zadane mu pytania czy
wdaje się w dyskusję z panią czy
Sumińską czy Stanisławską, to koniec końców nic nowego o sobie nie mówi. To
samo, co powiedział, można przeczytać w wywiadzie przeprowadzonym na łamach gazety, gdzie przynajmniej nie musi
nikogo przekrzykiwać, ani zderzać się z opiniami tak bardzo ukierunkowanymi, że
aż człowiek ochoczo przerzucał kolejne strony.
Zupełnie nie rozumiem tym samym
wyboru pani Sumińskej, która, jak jest napisane gdzieś na pierwszej stronie, jest…
aktywną lekarką weterynarii. Analogicznie więc, w każdym pytaniu bądź
odpowiedzi nakierunkowuje ona na takie dziedziny życia, które nijak mają się
czy do kobiet, czy pasji, czy czegokolwiek innego. Wszystko sprowadzane jest do
zwierząt, tego, jak one odnajdują się w rzeczywistości, jak one się komunikują,
a tak naprawdę z tego, co jest nam „obiecane” dostajemy bardzo mało.
A jak już dostajemy, to raczej
gdzieś to już czytaliśmy.
Naprawdę jest mi przykro, bo o ile
pana Najsztuba lubię, tak czytanie tej książki nie sprawiło mi żadnej
przyjemności, a jedynie przyniosło
smutek, bo miało być fajnie, a wyszło, jak zwykle.
Egzemplarz książki otrzymany dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarna Owca



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz