Tak sobie czasem
myślę, jak ja mam być normalna, jak ja mam mieć wszystko w porządku z „psyche”,
jak ja cały czas czytam takie nienormalne książki. A później, wracam biedna z
kina ciemną nocą i rozglądam się na wszystkie strony w obawie, że zaraz mnie ktoś
zaatakuje i wpakuje w czarną torbę. Obsesja?
Joanna Skoczek po
rozwodzie wraca do Warszawy, kupuje małą kawalerkę na Pradze i zamieszkuje ją
wraz ze swoim kotem. Przeprowadzkę traktuje jako szansę na nowy start, ułożenie
sobie życia od nowa. Rezydentura na oddziale psychiatrii warszawskiego Szpitala
Wschodniego upływa jej pod znakiem trudnych konsultacji, dziwnych pacjentów i
dłużących się nocnych dyżurów. Szpital, jak to szpital – jest trochę obskurny
nie mówiąc już o jakichś podziemnych korytarzach prowadzących do szatni
lekarskich. W takim też podziemiu, pewnego dnia, zostaje znaleziony trup jednej
z pacjentek. Okazuje się, że to chyba powrócił seryjny morderca kobiet, z
którego namierzeniem policja nie może sobie poradzić od trzech lat. Gdyby jeszcze było Asi mało, to trafiają się
jej dwaj adoratorzy, jeden, Tomek, którego zna jeszcze z czasu studiów a drugi
Marek, lekarz medycyny sądowej. No i jeszcze te anonimy, którym daleko do
listów miłosnych…
Niby thriller,
niby kryminał, niby sensacja. Wszystkiego po trochu, a mi brakuje zwykłej
„obyczajówki”. Bo może i rzeczywiście grasuje w szpitalu seryjny morderca,
który upatrzył sobie kobiety o takim a nie innym kolorze włosów, ale w zasadzie
całe „śledztwo”, całe dochodzenie
dzieje się gdzieś poza murami szpitala, w którym życie, hej!, toczy się
dalej, pacjenci nadal chorują, lekarze
nadal leczą nawet mimo tego strachu pojawiającego się gdzieś w kącie głowy,
kiedy idzie się ciemnym i obskurnym korytarzem, a światło ot tak nagle sobie
gaśnie. Tak naprawdę Obsesja –
przynajmniej w moim odczuciu skupia się bardziej na relacjach między
pracownikami szpitala, tym, jak zajmują się pacjentami i jakie ci stwarzają
problemy, a ten morderca, no cóż, jest, to rzecz pewna, i na razie nikt nie ma
pomysłu jak się na niego zaczaić. Nasza bohaterka Joanna, ta sama która chciała
zaznać w Warszawie trochę spokoju, trochę się na tym przejeżdża, bo nagle
prawie staje w centrum wydarzeń, a te listy, co to je znajduje na dnie swojej szafki, nie, one wcale jej się
nie podobają i nie, wcale jej nie schlebiają.
Zakończenie
zaskakuje – to prawda, sama powiedziałam sobie „wow”, kiedy policjanci skuwali mordercę, bo nijak się to miało do moich
gdybań, niczym Sherlocka Holmes’a które sobie typowałam w trakcie czytania. Za
to daję wielki plus, bo niekiedy fabuła skonstruowana jest tak, że człowiek już
w połowie zgaduje co to się tam
wydarzyło i jak to się skończy. Nie lubię przewidywalności. Tak samo jak trochę
nijakich bohaterów, bo taką właśnie wydaje mi się Asia. Trochę przezroczysta,
niby coś tam o niej wiemy, że mieszka z kotem, że boi się tego, że nie lubi
tego, ale tak naprawdę – może przez to, że ona tak tego pilnuje, że tworzy
wokół siebie jakieś niedopowiedzenie, to jest nijaka. Nie wiemy, czy ją lubić
czy nie, czy to narzekanie to da się znieść na dłuższą metę, czy może
niekoniecznie. Ogólnie rzecz biorąc to tak nie mamy szansy się jakby z tymi
bohaterami „zaprzyjaźnić”, bo jest ich stanowczo za dużo – za dużo imion,
kobiet, mężczyzn, pielęgniarek i lekarzy, którzy odgrywają tu jakąś rolę, a jak
coś się wydarza, to cofam się kilka stron wstecz żeby zobaczyć o kogo
rzeczywiście chodzi.
Może nie
nazwałabym Obsesji jakimś wielkim
hitem na rynku wydawniczym. Z autorką spotykam się po raz pierwszy, a lekturą
jestem mile zaskoczona. Oby tak dalej. Tylko hej, jeśli już nazywamy coś
kryminałem, to sprawmy, żeby to był kryminał a nie obyczajówka z tłem kryminalnym. Mimo wszystko polecę
wszystkim tym, którzy lubią takie zagadki, mroczne szpitale i oddział
psychiatryczny. Można się trochę pobać!
Premiera książki: 27 wrzesień 2017
Za możliwość przedpremierowego przeczytania książki dziękuję




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz