Na recenzję tej książki
zdecydowałam się dlatego, że skusił mnie swój opis. Trudne dzieciństwo
bohaterki, historia niejako oparta na faktach, pomyślałam: czemu nie. I choć
książkę przeczytałam – znów – w jeden dzień, nie jestem do niej do końca
przekonana.
Historia zaczyna się w momencie
wypadku samochodowego, w którym udział bierze nasza bohaterka. Wszyscy myślą:
wypadek, wpadła pod pędzący samochód, kierowca poniesie za to odpowiedzialność.
Nikt nie pomyślał, że to próba samobójcza, nikt nie pomyślał, że ta rudowłosa
dziewczyna z koszykiem truskawek w rękach wpadła pod ten samochód niejako
celowo. Młoda kobieta ląduje w szpitalu, tam na swojej drodze spotyka dwóch
znajomych lekarzy, i w zasadzie wszystko idzie nie tak, jak powinno.
Z jednej strony wydaje mi się, że
rozumiałam zamysł i pobudki autorki do treści tej książki. Po przeczytaniu
kilkudziesięciu stron powoli jednak traciłam rezon w tym, co się tam dzieje,
pod koniec – zupełnie nie wiedziałam, o co tam chodzi. Może czytałam za szybko,
może na siłę doszukiwałam się tego niepasującego ogniwa.
Mówiąc krótko, tworzysz własną rzeczywistość, próbując zapełnić nią pustkę w swoich potrzebach emocjonalnych. Mylnie interpretujesz poziomy relacji i zachowania innych ludzi względem ciebie. Dokonujesz nadinterpretacji faktów, dopasowując je do swoich oczekiwań.
Niewątpliwie, główna bohaterka miała trudne dzieciństwo,
które położyło się śladem na jej teraźniejsze życie. Długi, problemy,
dysfunkcyjna w pewnym stopniu rodzina, to wszystko doprowadziło bohaterkę do tej
początkowej sytuacji, z której wyszła obronną ręką. Wszystko to, co stało się
później, ta szansa – jakkolwiek dziwna by nie była – to była szansa na zmianę życia.
I tego w zupełności nie neguję. Wszystko to, co Agata
robiła, każda decyzja przez nią podjęta miała jakieś odniesienie w przeszłości.
Niemniej wydaje mi się, że ta cała historia miałaby inny wydźwięk, gdyby
autorka zdecydowała się na mniej potoczny język, jakiego w całej książce
używała. Narracja, jaką wybrała, z jednej strony dawała wielkie pole do popisu,
z drugiej zaś momentami źle mi się to czytało, nie byłam sobie w stanie
niektórych rzeczy wyobrazić, trochę było oderwane od rzeczywistości.
Wciąż, Przypadki Agaty
W. to postawiony krok do przodu, jeśli idzie o mówienie, pisanie o tematach
tabu, jakimi często jest przemoc w rodzinie i ogrom problemów, które spadają na
człowieka. A my wstydzimy się o tym mówić, wydaje się nam, że jesteśmy gorsi.
Trzeba jednak pracować nad sobą, podjąć kolejne szanse, jeśli los zrzuca je pod
nogi, i przynajmniej próbować walczyć o dobre jutro. A to bohaterka tej książki
robiła, za co wielkie dzięki ;)
Lektura na pewno warta przeczytania, nie obiecuję jednak, że
spodoba się każdemu.
Za możliwość przedpremierowej lektury książki dziękuję Autorce.














