Co ten pan Wiśniewski w sobie ma.
Co ten jego bohater ma w sobie takiego, że te wszystkie kobiety, które
skrzywdził, w trudnym momencie jego życia zjawiają się- jedna po drugiej, przy
jego szpitalnym łóżku, wspominając stare czasy, darując mu wszelkie winy i
występki? Na to pytanie, nawet po lekturze książki, nie jestem w stanie
odpowiedzieć, co powinno być zachętą do tego, by po nią sięgnąć.
Janusza L. Wiśniewskiego pamiętam
głównie z S@motności w sieci. Ale tą
czytałam dość dawno, choć wiem, że bardzo mi się podobała. Gdzieś po drodze
czytałam inne książki, bardziej z fascynacji tym, że autor jest tak trochę
wysławiany. Można do tego podchodzić sceptycznie, to prawda, jednak wystarczy
przeczytać jedną książkę, chociażby, by zmienić zdanie. Takim sposobem Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie trafiło
w moje ręce, i w tym momencie chciałabym powiedzieć, że nie żałuję ani chwili z
nią spędzonej. Nawet jeśli momentami trochę myślałam, że może to nie dla mnie,
że trochę ciężko mi się czytało, że hej, nie przeczytałam tego w jeden wieczór.
Ale to byłoby niemożliwe.
Nie radził sobie z bezradnością. Od dzieciństwa nie potrafił. Proszenie kogokolwiek o pomoc było i do dzisiaj jest dla niego okazaniem nie tylko słabości, ale i rodzajem podległości.
Pamiętacie, że mówi się, że jak
człowiek spojrzy śmierci w oczy, to jak się budzi, jak dostaje od losu kolejną
szansę, to jego światopogląd, podejście do życia nagle ulega zmianie. Człowiek
zaczyna doceniać to, co miał lub to, co utracił – najczęściej z własnej winy.
Tak samo jest z głównym bohaterem, naukowcem, który spędził w śpiączce ponad
pół roku. Ku uciesze całego szpitala wybudza się, powraca powoli do życia,
słucha opowieści lekarzy i pielęgniarek o tym, co działo się w trakcie gdy
„spał”, jednocześnie słuchając tych opowieści, budzi się w nim wiele wyrzutów
sumienia odnośnie własnego życia, osób, które miał ale które stracił (z własnej
winy), których nie doceniał, które miały z nim trudno, które niejednokrotnie skrzywdził,
a jednak w tym trudnym momencie – jak się dowiedział – przy nim były.
Zastanawia się, dlaczego. My mu w tych opowieściach, w tych wspomnieniach,
towarzyszymy.
Trzeba przyznać, że niezłe ziółko
z tego bohatera było. Rozkochiwał, dawał nadzieję, a koniec końców jako
szanowany doktor, profesor uciekał w swoją pracę, kiedy odpowiedzialność
zaczęła go przygniatać, przerażać, kiedy czuł, że daleko to zaszło, nie umiał
się wycofać, nie umiał odejść, wolał porzucać, zostawiać i zapominać. Do
pewnego momentu łatwo mu to przychodziło, chciałoby się cicho szepnąć, co to
dla niego, jest „tylko facetem”. No, ale i jego to dościgło, leży w tym łóżku,
myśli, komunikuje się ze światem, ze swoją córką, z wszystkimi kobietami jego
życia. I opowiada nam te historie, cofając się w czasie, nadając tym historiom
osobisty charakter, i też do końca nie jestem pewna, jakby te opowieści
wyglądały z punktu widzenia tychże kobiet.
Samotność wcale nie zaczyna się od tego, że nagle nikt nie czeka na ciebie w domu. Samotność zaczyna się wówczas, kiedy pierwszy raz odczujesz pragnienie, aby czekał tam na ciebie ktoś zupełnie inny...
Tak naprawdę choć Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie
jest promowana jako książka o kobietach, bardziej na usta ciśnie mi się, że to
jest książka… o strachu. I o samotności przed kolejnym dniem, a nawet strachu przed samym
sobą. Główny bohater, choć narobił wielu szkód, choć złamał wiele serc, ma
jednak w sobie to coś, co w nim pociąga.
Te wszystkie kobiety. Przez chwilę myśli się, że jezu, ale one są
głupie. Ja na pewno bym sobie na to nie pozwoliła. No nigdy w życiu,
prze-nigdy. Tyle, że mówić to sobie można, pisać to sobie można również, a gdy
przychodzi co do czego to jest różnie. Chciałam powiedzieć jednak, że ten
bohater ma swoje mroczne strony, ma też swoją historię i przeszłość, a to
wszystko co przeżywamy w jakiś sposób na nas wpływa. I właśnie wpłynęło to na
bohatera, który jednak dostał od losu drugą szansę, i jestem pewna że uda mu się to wszystko
jakoś odbudować. Bo zakończenie książki na szczęście nie jest jednoznaczne ;)
Za egzemplarz książki dziękuję






















