Na początku nie byłam do tej
książki przekonana, z kilku prostych przyczyn. Kilkadziesiąt pierwszych stron
dosłownie przemęczyłam, mając nadzieje, że w dalszej części trochę akcja się
rozkręci a bohater w końcu się ogarnie i nie będzie mnie tak swoim zachowaniem
odpychał. Oczywiście się nie myliłam, wraz z biegiem historii było coraz
lepiej, czy jednak jestem w Umwelcie
zakochana, tego nie jestem pewna.
Policja znajduje w parku ciało
nauczycielki. Jedynym śladem, jaki zabójca zostawia na miejscu zbrodni, jest
motyl, wciśnięty do kieszeni płaszcza ofiary. Całą sprawą kieruje doświadczony
śledczy Adam Berger. Miastem wstrząsają kolejne zabójstwa. Morderca wciela w
życie plan, którego realizacja wymaga ofiar. Rzeczywistość przeplata się z
retrospekcjami i trudno tu odróżnić jawę od snu. Giną kolejne osoby, a elementy
układanki wciąż do siebie nie pasują. Komisarz Adam Berger musi się zmierzyć z
niezwykle przebiegłym i budującym grozę psychopatą. Kto pierwszy zdoła dotrzeć
do prawdy?
Z ciekawości, zanim jeszcze zaczęłam
czytać, próbowałam znaleźć znaczenie słowa „umwelt”, bo jakoś nie byłam
przekonana do tego, że tytuł jest ot tak.
Okazuje się, że to z niemieckiego, i że znaczy to środowisko naturalne albo po
prostu środowisko. W nawiązaniu do książki tytuł oczywiście zyskuje i nabiera
innego znaczenia, jeśli spojrzy się na rzeczy zostawiane przy ciałach ofiar.
W ogólnym rozrachunku książka,
ani opisywane w niej śledztwo nie wypada tak źle, jak myślałam, że będzie źle
na samym początku. Przydługawy wstęp sprawił, że czułam się powieścią osaczona
i w zasadzie nie wiedziałam, dokąd będzie ona prowadziła. Kiedy już doszło do
morderstwa, kiedy znaleziono ciało i akcja zaczęła jakoś przed siebie biec,
pierwsze wrażenie uległo zmianie. Bardzo spodobało mi się, że akcja przeniesiona
została do jakiegoś innego miejsca niż tłumne metropolie, w których aż roi się
od przestępstw. Katowice i okolice to był bardzo dobry pomysł.
Mniej spodobała mi się główny
śledczy, Adam Berger i to, jak został opisany i pokazany. Jestem zmęczona
policjantami z przeszłością, śledczymi, których celem głównym w życiu jest
wracanie do wspomnień i do tego jak kiedyś było fajnie, a teraz już nie jest i
pewnie nigdy nie będzie. Choć może na przełomie innych bohaterów serii
kryminalnych Adam jakoś się nie wychyla, tym niemniej wciąż czekam na kogoś,
śledczego czy policjanta, który poza pracą będzie miał życie osobiste (np.
udane). Wkurzało mnie bardzo również to jego nieodbieranie telefonu; nie byłoby
sceny w której by nie stwierdził, że ojej, ktoś do mnie dzwoni, ale okej mam
wyjebongo, nie odbieram, a później: jezu, znowu nie odbierałem muszę to zmienić
i tak w kółko. Koleś, serio wystarczy nacisnąć zieloną słuchawkę, to nie taka
wielka znowu filozofia.
Umwelt jako kryminał nie odkrywa może żadnych nowych kart tego
gatunku. Mimo trochę nudnego początku, bohatera który jest typowym bohaterem
kryminalnym to jest ma ciężki los i życie, całość spisuję na plus. Śledztwo nie
było takie jednoznaczne, tak samo jak na trop mordercy nie było tak łatwo
wpaść. Nawet ten bohater przez pryzmat całej książki trochę się zmienił,
dlatego tak cicho sobie myślę, czy będzie
kolejna część?
Za egzemplarz książki dziękuję



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz