W październiku, kiedy Pani Promotor mówiła nam o
prokrastynacji, o tym, żeby serio nie odkładać wszystkiego na maj i czerwiec,
żeby pisać na bieżąco, żeby w kwietniu mieć napisane… No, to wszyscy się
śmialiśmy przekonani tym, że przecież jak raz
porządnie usiądziemy, to w mig wszystko napiszemy, co nie. No to tak nie
było, stąd moja nieobecność. Ugrzęzłam na dobry miesiąc w pracy, rozdziałach,
poprawianiu, dopisywaniu i przerabianiu, wiem, z własnej winy, ale jednak.
Skoro jednak praca leży wydrukowana, a indeks uzupełniony to chyba jednak znak,
że można powoli wracać. Melduję się na posterunku!
[Z ogłoszeń mniejszych czy większych, przez ten czas myślałam
dużo o zmianie w pisaniu o książkach, bo na tyle ile czytam, a czytam dużo,
obszerne pisanie na temat każdej z przeczytanych powieści jest nie tyle mozolne…
Ale komu się chce to pisać, a komu czytać? Będzie więc po prostu o książkach,
które lubię, o tym, co mnie w nich pociąga i sprawia, że spędzam nad nimi pół
nocy, będzie o filmach, o serialach i o innych rozpraszaczach czasu. Mam
nadzieję, że nowa formuła (jeśli tak
to w ogóle mogę nazwać) pobudzi nieco to miejsce do życia.]
a było właśnie tak.....



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz